Lubimy się podobać innym. Nie ma w tym nic złego. Każdy potrzebuje akceptacji otoczenia, ludzi obok siebie - człowiek jest stworzeniem gromadnym i to nie ulega wątpliwości. Przypodobanie za wszelką cenę to jednak bardzo dużo kosztuje. Przywdziewamy maski... Dla koleżeństwa jedną, dla rodziny drugą, szefa trzecią itd. Mamy całą garderobę z takimi maskami na każdą okazję i tu pojawia się zagrożenie utraty świadomości samego siebie - tego człowieka, który te maski zakładał. Skoro świat nie akceptuje nas takich jakimi jesteśmy to może tych masek nie zdejmować? Wizerunek jest lepszy, wszyscy nas lubią, świat jest kolorowy... ...tylko, że nas samych jest w nim coraz mniej. Coraz mniej jest w nas samodzielnego rozumowania, coraz więcej myślenia według opinii innych osób, niekoniecznie wiedzących lepiej. Osobiście nie lubię osób co mi zawsze przytakują, zdają się na moją opinię. To jednak świadczy dużo o charakterze i sposobie bycia. Takie postępowanie pasuje na pewno politykom, bo społeczeństwu, które inteligencją odpowiada stadu baranów, można wkręcić każdy kit, łatwo nim manipulować.
Warto się czasem zatrzymać i spojrzeć na swoje życie, czy nie stało się ono jedynie teatrem, w którym gramy jakąś stworzoną przez nas rolę. Bo co będzie gdy ktoś nas zdemaskuje? Gdy zobaczy, że pod maską jest ktoś zupełnie inny? Czy stanie się wrogiem tylko dlatego, że pod maską dostrzegł prawdziwego człowieka z jego ludzką niedoskonałością? Z tym co zacytował bastek się nie zgadzam. Jest duża różnica między roztropnym i wyważonym podejściem do życia, a udawaniem kogoś, kim się nie jest. Tworzenie iluzji wokół siebie po zdemaskowaniu spowoduje jedynie utratę wiarygodności.
Życie to nie karnawał, zdejmijcie maski
Tyle w tym temacie. Zapraszam do wysłuchania konferencji "Stawać się sobą". Nagranie jest dość długie (64min.), ale mimo to polecam:
Baner pochodzi z http://www.xpiotr.pl/konferencje.php
Niestety tak wygląda dzisiejszy świat, za bardzo staramy sie przypodobać innym. Co gorsza upodabniamy sie do osób tylko dlatego aby należeć do danego towarzystwa. Ew
OdpowiedzUsuńDobrze, że poruszyłeś ten temat.
OdpowiedzUsuńA jak sprawa z twojego punktu widzenia wygląda przy udawaniu (nakładaniu masek) w stosunku do własnych uczuć?
W stosunku do moich uczuć... No cóż. Mi raczej słabo wychodzi udawanie. Jeden rzut oka wystarczyłby, żeby nawet obca osoba się kapnęła, że coś kombinuję. Owszem potrafię się ugryźć w język, przemilczeć coś, podporządkować się, ale i tak na twarzy widać jakie emocje się za tym kryją.
OdpowiedzUsuńDlaczego zwykle nie piszę o sobie? Nie znam osoby, która pisząc o sobie będzie w 100% obiektywna.