Poszedłem sam, ale się nie nudziłem. Nie obyło się bez tłumaczenia rodzicom wesela czemu akurat tak, no ale to było do przewidzenia. Najwyraźniej jeszcze nie widzieli o tym, co się stało. Potem już było wszystko w porządku, a nawet lepiej niż przypuszczałem.
Wszystko od samego ślubu po sam koniec poprawin odbyło się bez zakłóceń. Jestem pod wrażeniem i chylę czoła. W tym roku byłem na kilku ślubach, a w większości przypadków pojawiały się takie wpadki, że nie wiedziałem czy się śmiać czy płakać. Pogoda trochę się zepsuła, ale przez to, że było chłodno na sali nie było usypiającej "parówki". W poprawiny na niebie pojawiły się piękne tęcze.
Wszystkiego najlepszego Młodej Parze i żeby to co tych dwoje połączyło nigdy się nie skończyło!
Jeszcze raz wielkie dzięki za zaproszenie.
PS. Buziak dla Justyny :-* Pozdrowienia dla niestrudzonego przedstawiciela oddziału SWAT (pol. swat;-)) - pana Józka i jego żony :-D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz