Może to się wydawać dziwne, ale do dziś spotykam bardzo komiczne sytuacje dotyczące właśnie podawania sobie rąk na powitanie. Jest to poważna sprawa, bo jak widzę różne "wariacje" obyczajowe na ten temat to, szczerze mówiąc nie wiem czy mam się śmiać, udawać, że nie widzę czy zwrócić uwagę.
Był w swoim czasie u nas na parafii pewien ksiądz, który prowadził scholę dziewczęcą. Same znajome osoby. Przechodząc raz koło takiej gromadki dziewcząt, po przywitaniu się, zostałem zapytany przez owego duchownego, dlaczego z kolegami witam się podając im rękę a z dziewczynami nie i z nim też nie... Oj gorzka była jego mina, gdy wytłumaczyłem owemu zgromadzeniu, że to kobieta powinna wyciągnąć rękę do uściśnięcia pierwsza. Ksiądz nie ucieszył się gdy się dowiedział, że to samo się tyczy jego, jako że jest starszy ode mnie. Od tamtego czasu, zawsze gdy mnie widział wyciągał do mnie "grabulę" do przywitania.
Dlaczego kobieta, starszy i przełożony pierwsi wyciągają rękę. To taki wyraz szacunku. Po prostu nikt im nie karze się z witać w ten sposób. Znam kilka dziewczyn, które przestały podawać rękę chłopakom po tym, jak oni je zaczęli całować w rękę. Mimo, że ten obyczaj zanika, nadal uważam, że jest to uroczy wyraz poszanowania kobiety... [ktoś kiedyś powiedział, że to zaściankowe brrr....]
Ten obyczaj zanika, ale jak widzę nastoletnich chłopców wyczekujących przed dziewczynami na uściśniecie im dłoni to mnie na prawdę skręca w środku. Ostatnio jeden z moich "światłych" znajomych, młodszy ode mnie o tyle, że starczy wyskoczył z łapką najpierw do mnie (~ujdzie) a potem do grupki dziewczyn, z którymi stałem i rozmawiałem. Koleżeństwo? OK! Ale utrwalanie takich zachowań doprowadzi kiedyś tego młodego człowieka do sytuacji, po której zostanie tylko wstyd...
No dobrze. Jest taka sytuacja, gdy młodszy czy starszy to nie ma znaczenia: Kiedy byłem na praktykach, pracownicy na to nie patrzyli, kto starszy. Nikt jednak nie ośmieliłby się podać ręki pierwszy przełożonemu...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz