To już mój ostatni rok akademicki. Zapowiada się pracowicie, bo do repertuaru moich przedmiotów wróciły takie, których nie lubiłem już na studiach inżynierskich lub takie, których prowadzący należą do swoistej "czarnej listy sław" uczelni. Atrakcja dodatkowa w tym roku to wybór tematu i pisanie pracy magisterskiej. Co to konkretnie być? Przyznam, że trudno do tego dojść, bo zdania są podzielone. Na uczelniach technicznych zwykle studenci konstruują różne urządzenia, robią projekty, analizują właściwości teoretycznie i empirycznie (jeśli jest wykonany jakiś prototyp) i takie są tematy. Wczoraj dowiedziałem się, że praca ma mieć charakter naukowy, a budowanie czegokolwiek nadaje się raczej na prace inżynierską.
Inżynier podobno ma być osobą kreatywną, gotową do rozwiązywania problemów, o szerokim spojrzeniu na świat. Tu się dowiaduję, że po wyjściu na wyższy stopień wtajemniczenia lepiej się zamienić w mola książkowego, niepoprawnego teoretyka. Zawsze uważałem, że wiedza niestosowalna w praktyce jest wiedzą niepotrzebną. Można teoretycznie stworzyć coś, czego nigdy nikt nie zrealizuje w rzeczywistości, albo zostanie to potem wykorzystane, ale nie przez autora, tylko kogoś, kto idąc na łatwiznę to rozwiązanie "zerżnął" i gdzieś wdrożył. Realia pokazują, że do mojej pracy inżynierskiej, zawierającej bardzo wyszukane rozwiązania układowe i programistyczne, mają dostęp osoby piszące prace dyplomowe pod kierunkiem mojego byłego promotora. Ciekaw jestem, który z tych osobników potem napisał w swojej bibliografii, że szukał czegoś w mojej pracy?
Ostatnio prace dyplomowe są podobno sprawdzane, żeby wykluczyć plagiaty. Kopiowanie rozwiązań hardwarowych i softwarowych jest niedozwolone, ale jedyna metoda walki z takim procederem to ochrona patentowa, ale ona kosztuje.
Teraz szukam tematu. Jak go wymyślę to będę szukał kogoś, kto będzie patronował jego realizacji...
PS. Pozdrawiam wszystkich studentów:-)
Gratuluję ostatniego roku i życzę mniej przeszkód a więcej zrozumienia przy realizacji wybranego projektu. Powodzenia :)
OdpowiedzUsuńWedług norm każda osoba, która powołuje się na twoje słowa powinna w bibliografii umieścić źródło pochodzenia, szczególnie w przypadku, gdy korzysta z zaprojektowanego przez ciebie urządzenia oraz dokumentacji technicznej, która staje się bazą do kolejnych "badań", w związku z czym w literaturze podstawowej powinno się znaleźć również twoje nazwisko, ponieważ praca opiera się w pewnych zasadniczych cząstkach na tym, co jest twoją "zdobyczą" intelektualną. Obawiam się jednak, że w momencie sprzedaży projektu uczelni mogło dojść do sytuacji, w której niejako sprzedałeś swoje prawa do projektu.
OdpowiedzUsuń