O tym, że warto znać języki obce chyba nie muszę nikogo przekonywać. Już w szkole uczymy się dwóch. Angielski to w zasadzie standard, bo z tym językiem spotykamy się na co dzień właściwie wszędzie. Ukradkiem "przecieka" on nawet do polskiego, czego akurat nie popieram. Potrzebny jednak jest, bo co rusz nie ma wersji polskich różnorakiego specjalistycznego oprogramowania, not katalogowych podzespołów. Czasem, mimo ogólnego wymogu załączania polskich instrukcji obsługi do produktów z importu, nie znajdziemy takiej wersji językowej przy zakupionym przedmiocie. Podobnie jest z językiem niemieckim, rzadziej francuskim.
Dziś przekonałem się, że, mimo upływu lat, czasem przydałby się jeszcze rosyjski, przynajmniej parę słów. Ot pewien człowiek trudniący się podobną profesją do mojej sprawił sobie ostatnio oscyloskop, który został wyprodukowany w połowie '90 lat na Litwie, w fabryce aparatury pomiarowej Rimeda. Sprzęt ciekawy, bo to oscyloskop analogowy z pamięcią cyfrową. Pojawił się jednak jeden problem z jego obsługą przy braku instrukcji obsługi. Zobaczyć go można na zdjęciu:
Oscyloskop C1-131 (żródło: http://obrazki.elektroda.net) |
Właściwie to znajomością jeżyków jest jak każdą inną wiedzą - nie wiadomo kiedy będzie potrzebna. Gorzej jak jest potrzebna a jej nie ma...
PS. Zdrówka życzę:-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz