Witam na moim blogu.

Życzę przyjemnego wertowania moich przemyśleń. Zapraszam do komentowania.

wtorek, 13 lipca 2010

Czas zagoi rany...

Po półtora roku bycia razem rozeszliśmy się. To nie był udany związek głównie z powodu bardzo ograniczonej szczerości jej względem mnie. Nie potrafiła się przede mną otworzyć, a z czasem stawaliśmy się sobie coraz bardziej obcy. O tym, że odchodzi też mi nie powiedziała. Wyjechała a potem dwa tygodnie usiłowałem się z nią skontaktować. W końcu dowiedziałem się po tym jak przydybałem ją pod kościołem i poprosiłem o rozmowę... Właściwie to nie miała mi za wiele do powiedzenia oprócz tego, że mnie przeprasza za swoje zachowanie, że twierdzi iż nie nadaje się do stałego związku, bo nie wie kiedy się otworzy na mnie i dlatego chce odejść. Właściwie to postawiła mnie przed faktem dokonanym, bez żadnej rozmowy. Nawet "dziękuję" od niej nie usłyszałem. Przed dwoma godzinami dowiedziałem się, że jej siostra wiedziała o wszystkim już dwa tygodnie temu. Bez komentarza po prostu.

"Więc powiedz, dlaczego teraz nie ma nas,
nic nie widzę w Twoich oczach, czuję tylko strach."
/Sumptuastic "Teraz już wiesz"/

Proszenie o to aby tak nie mówiła i zmieniła zdanie nie przyniosło już efektów. Powiedziała tyko, żebym się nie starał bo to i tak już bez znaczenia, że ona sobie wszystko "przemyślała".

"Przemyślała" sobie, bo ja z kolei przed jej wyjazdem nie mogłem znieść, że więcej na temat dziewczyny, z którą jestem(byłem) wie mój kolega, który studiuje z nią na jednej uczelni. Zapytałem ją wtedy kim właściwie dla niej jestem. W odpowiedzi spotkało mnie milczenie skwitowane prośbą, żebym już szedł do domu. W odpowiedzi zapytałem: "Chcesz żebym sobie poszedł, a czy chcesz żebym wrócił?". Obróciła się na pięcie i uciekła do domu.

Czy gdybym nie spytał byłoby lepiej?

Prawdopodobnie nie dowiedziałbym się jaka jest prawda o nas obojgu. Początki były obiecujące, ale jak sama stwierdziła nasz związek pogrążył się w stagnacji od jej strony. O drugiej szansie dla nas nie chciała słyszeć... Czy jak przyjdzie następny "chętny" to zrobi mu to samo? Żeby zmienić coś w swoim życiu, trzeba pracować nad sobą, a nie uciekać przed problemami.

Teraz potrzebuję czasu, żeby sobie wszystko poukładać. Półtora roku, które z nią spędziłem obróciło się w niebyt tylko dlatego, że oczekiwałem od niej szczerości. O kasacji związku zadecydowała sama, jakby był tyko jej, a on był przecież nasz. Nie było dla niej ważne co się stanie ze mną i wszystkim co do niej czułem. Wszystko co włożyłem do tego związku okazało się bezwartościowe. To, że przez dwa tygodnie czekałem i błagałem Boga, żeby mi pozwolił z nią pomówić, nieprzespane noce to też jest nic? Teraz mogę powiedzieć, że byłem dla niej nikim, bo byłem i cierpliwie czekałem każdej chwili spędzonej z nią.


"Zabłądziłem wciąż Cię goniąc
Teraz nie wiem gdzie mam iść"
/Sumptuastic "Bliscy nieznajomi"/


PS. Skoro Tobie, moja droga, wcale nie zależało na mnie, to dlaczego miałaś łzy w oczach kiedy Cię żegnałem?

1 komentarz:

  1. Koniec, końcem po pół roku okazało się, że to, co mi wtedy powiedziała to był tylko stek kłamstw...

    OdpowiedzUsuń