Troszeczkę zwlekałem z pisaniem na ten temat, ale nie chciałem o tym pisać wcześniej.
No to czym jest ta zdrada?
Jak zajrzymy do słownika
PWN to znajdziemy tam trzy znaczenia tego słowa:
- «działanie na szkodę narodu, kraju itp.»
- «niedochowanie wierności małżeńskiej lub partnerskiej»
- «odstąpienie od jakichś zasad, wartości, idei»
Właściwie z ostatniego z przytoczonych znaczeń wynikają pierwsze dwa. Zdradzić można na wielu polach. Współżycie poza związkiem jest
zdradą fizyczną. Gdy ktoś utwierdza (ważne! utwierdza) drugą osobę w przekonaniu, że żywi do niej jakieś uczucia, a tak na prawdę nie czuje do niej nic, to mamy do czynienia ze
zdradą emocjonalną. Oszukiwanie innej osoby oraz działanie na jej niekorzyść np. prze pomówienia jest
zdradą społeczną. I teraz coś dla polityków (ale nie tylko): Pokazywanie się w towarzystwie osób, których nie cierpimy, jakieś gesty, które podnoszą rangę społeczną danej osoby, stawiają ją w lepszym świetle (o "pustych" gestach już kiedyś wspominałem w poście
Waga gestu), nie mające pokrycia w sposobie myślenia tej osoby, robione na pokaz - to też jest zdrada! Jest to
zdrada relatywna.
Dużo tego... A teraz "Mistrzu! Skąd to się bierze?" Niestety nie ze sklepu... Najczęściej ze zwykłego samolubstwa lub egocentryzmu. Z chęci nawiązywania relacji łatwych, bez zobowiązań. Czasem z tego, że nie mamy siły i odwagi do stawienia czoła losowi. Są i gorsze przypadki np. gdy ktoś próbuje idealizować siebie w poczuciu tego, że zdradza, albo, już po zdradzie, pokazać, że jest ofiarą takiego stanu rzeczy. Do zdrady najczęściej posuwają się ludzie słabi, idący na skróty i Ci, którzy są wewnętrznie "nieuporządkowani".
Zdrada to inaczej kreowanie iluzji. Tylko po co to robimy, skoro gorzka prawda i tak wyjdzie na jaw?
Nie ma rozgraniczenia na mniejsze i większe zdrady. One są albo ich nie ma...
PS. Dziś mamy Tłusty Czwartek, więc nie pozostaje mi nic więcej jak życzyć Wam SMACZNEGO! :D