Kiedy byłem jeszcze małym berbeciem takie zegary wzbudzały we mnie wielkie zainteresowanie. Były bardzo duże, a poza tym zbudowane z czegoś, co każdy z nas miał w domu - z żarówek. Wyświetlacze składały się z poukładanych w segmenty zwykłych żarówek. No może czasem niezbyt zwykłych, bo zegary robione dla PKP miały często wyświetlacze z żarówek dedykowanych do świateł lokomotyw.
Charakterystyczną cechą był kolor świecenia żarówek oraz krój cyfr. Żarówki nie świeciły się pełnym światłem, bo zwykle były zasilane prądem stałym o obniżonym, żeby można było nimi sterować tyrystorami. O stosowaniu triaków nie słyszałem. Problem z żarówkami był taki, że się dość często przepalały, i chyba nigdy nie widziałem takiego zegara, w którym sprawne byłyby one wszystkie. No ale ten klimat... Elektronika, w zależności od tego w jakim czasem zegary powstawały była różna: układy TTL małej skali integracji z tranzystorami, układy średniej skali integracji. Już właściwie historia.
|
http://www.neony.fora.pl |
Ubywa żarówkowych zegarów, bo, nadgryzione zębem czasu, są stopniowo usuwane. Albo nie działają, albo z powodu braku odpowiednich żarówek, lub z przyczyn ekonomicznych. Żarówki potrzebują stosunkowo dużo prądu, a przeciętnym zegarze było ich około 100 (co nie znaczy, że cały czas się świeciły wszystkie, jak to stwierdzili niektórzy geniusze, szacując całkowity pobór mocy).
Coś po nich jednak pozostanie. Sentyment...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz