Po przeczytaniu książki doszedłem do w wniosku, że dziedzina jaką jest informatyka nie pasowała do do ówczesnego ustroju naszego kraju. Komputery były, w odróżnieniu od ludzi, bezstronne. Ogłaszane przez ówczesnych włodarzy programy informatyzacji kraju były przez tych samych rządzących hamowane i w rezultacie nie przynosiły efektów. Dlaczego tak? Rachunkowość i obliczenia optymalizacyjne prowadzone z wykorzystaniem odpowiednio oprogramowanych komputerów dawały pełny obraz niegospodarności rządu i kadr zarządzających zakładami pracy. Nie udało się zbudować żadnej sieci komputerowej bo władzy nie podobała się wizja swobodnego przepływu danych pomiędzy ośrodkami informatycznymi. Do tego niestety dołożyły się czynniki takie jak zapóźnienie technologiczne i niewydolna produkcyjnie gospodarka. Książka przedstawia też fakt istnienia mechanizmu, który nakazywał IMM i Elwro produkcję przestarzałych maszyn cyfrowych, nawet w przypadkach gdy wymienione ośrodki posiadały ukończone prototypy urządzeń znacznie nowocześniejszych. Najważniejsze było to co nakazało biuro polityczne, bez względu na to czy jego decyzje były słuszne czy też nie... Z resztą władza nie rządziła po to, żeby Polakom było lepiej, tylko po to, żeby rządzić...
To tak w skrócie. W książce objęty jest okres czasu od powojennych początków polskich prac nad maszynami liczącymi, aż do momentu w którym z powierzchni ziemi zniknęły ostatnie budynki zakładów Elwro.
Książka jest świetna i na pewno warto po nią sięgnąć.
PS. Mały dodatek muzyczny ;)