Do przeszłości odeszły już czasy, kiedy bez żadnych zakłóceń mogłem odbierać I Program PR za pomocą odbiornika detektorowego składającego się zaledwie z jednego obwodu rezonansowego i diody germanowej. Dziwne, że czes ten skończył się wraz przebudową infrastruktury zasilającej koło mojego domu. Z nieznanych przyczyn przestały też skutkować zabezpieczenia moich anten... W każdym razie odgromniki gazowe, które używałem nagle jakoś przestały błyskać podczas burz (oba na raz!). Wykorzystanie rury CO jako uziemienia odbiornika zaczęło powodować wzrost poziomu zakłóceń w odbiorze, a przecież powinno być wręcz odwrotnie. A może ekipa coś pokaszaniła przy wymianie przyłącza?
Dziś włączono zasilanie nowego oświetlenia na ulicy, przy której mieszkam i spotkała mnie kolejna przykra niespodzianka. Lampy świecą ładnie, ale generują niespotykane ilości zakłóceń. Jest to odczuwalne nie tylko w pasmach, gdzie pracuje się z modulacją AM czy SSB, ale także na UKF-ie, zwłaszcza gdy sygnał odbieranej stacji jest słaby. Po prostu wszędzie słychać "ćwierkanie". Można by się zastanawiać, czy mój odbiornik (RK651) nie jest za czuły, ale poziomu "tła" nie da się zniwelować do akceptowalnego poziomu ani przez filtrowanie sygnału z anteny w dodatkowym filtrze w.cz, ani przez zmniejszenie czułości tłumikiem.
Całkiem możliwe, że cały ten "syf" roznosi się po sieci zasilającej. Co ciekawe, urządzenia elektroniczne z nakazu są wyposażane w filtry EMI żeby nie "siały" zakłóceniami do sieci, a tu wypadałoby filtrować napięcie, żeby umożliwić normalną pracę urządzenia... Zawsze uważałem, że tyrystorowe zapłonniki do lamp wyładowczych są fajne, ale tylko w katalogach. Cały ambaras z radiowym hałasem to najprawdopodobniej ich zasługa. No i cóż zrobić? Chyba trzeba będzie pomyśleć o zmianie pasma na wyższe.
Krótko mówiąc: Cały ten cyrk z EMI i podobnych rzeczach to bujda, bo poziom hałasu elektromagnetycznego w naszym otoczeniu spada już chyba tylko wtedy, gdy jest przerwa w dostawie prądu...
2013-01-05
Po akcji poszukiwania potencjalnych źródeł QRM-ów, dla porównania postanowiłem przeskanować kilka pasm AM w dzień, kiedy uliczne oświetlenie nie pracuje. Zakłócenia były, ale inne. I wtedy przypomniałem sobie, że w domu zagościło jedno urządzenie, którego wcześniej nie było: laptop. Dla eksperymentu poprosiłem brata żeby wyłączył na chwilę zasilacz. Moje zdziwienie było bardzo duże kiedy w głośniku odbiornika było słychać tylko niezbyt głośny szum, a wszystkie "ćwierkania" zniknęły. Zasilacz wylądował na warsztacie. Po rozklejeniu jego obudowy na światło dzienne wyszła cała prawda o tym, jak oszczędnie był wykonany. Brakowało wejściowego filtru EMI (jego rolę pełnił kondensator, ale chyba za słabo). Na wyjściu były tylko elektrolity, filtra LC też nie przewidziano. Dobrze zbudowane zasilacze mają ekran z blachy, a tu go oczywiście nie było. Dziwne, że takie badziewie jest u nas dopuszczone do obrotu, bo na pewno nie spełnia żadnych norm EMC...