W zeszłym tygodniu kupiłem sobie na eBay'u odbiornik globalny RK651 firmy SIEMENS. Niemiec, który mi go sprzedał wysłał radio kurierem, a konkretniej DHL'em. Paczka szła "jak po maśle". Widoczna w serwisie firmy kurierskiej nagle stanęła na kilka dni gdzieś na granicy Polski. I tak stała, stała i stała... To mnie trochę dziwiło, choćby z tego powodu, że na początku tempo przemieszczania się paczki było bardzo duże.
Jakież było moje zdziwienie, gdy z domu otrzymałem SMS mówiący o tym, że paczkę chciał przynieść listonosz Poczty Polskiej, ale była za duża i zostawił tylko awizo, żebym sobie przesyłkę odebrał sam, na poczcie. To w końcu kto doręcza paczki DHL'u? Kurierzy DHL czy listonosze Poczty Polskiej? Zupełnie tego nie rozumiem.
Jeszcze ciekawsza historia wydarzyła się na poczcie. Paczka jej nie opuściła, bo jej nie zabrał listonosz, ale nie mogłem jej odebrać, bo "nie została jeszcze zwrócona przez doręczyciela". Kompletna bzdura! Będę musiał się tam udać drugi raz tylko dlatego, że są jakieś procedury, dzięki którym paczka, która nie opuściła urzędu pocztowego dostała przysłowiowych nóg. Mimo, że leży na poczcie, pani w okienku twierdziła, że jej tam nie ma.
I tak to przy jednej paczce paradoks goni paradoks. Według niemieckiego DHL'u paczka jest nadal w centrum parcelowania przesyłek, gdzieś przy granicy. Tak na prawdę leży na poczcie w Kętach, czyli dużo dalej. Ciekawe kiedy sobie odznaczą doręczenie? Zwłaszcza, że doręczę sobie ją sam.