Witam na moim blogu.

Życzę przyjemnego wertowania moich przemyśleń. Zapraszam do komentowania.

wtorek, 30 listopada 2010

Zwykły papier

W latach '80 mówiło się, że gdy zostanie wprowadzona pełna komputeryzacja papierów będzie dużo mniej. Tym czasem okazuje się, że w wielu zastosowaniach jest on po prostu niezastąpiony i nie mówię tu o rolkach toaletowych. Wszelkie protokoły, wyciągi bankowe, faktury, gazety, czasopisma, instrukcje itd. - wszystko to drukuje się na papierze. Dziś zdawałem egzamin wewnętrzny z przepisów ruchu drogowego. Na koniec musiałem podpisać protokół w formie oczywiście papierowej.

(źródło: businessweek.com)
Co ciekawe, żaden z powszechnie dostępnych nośników danych (myślę o płytach CD, kartach pamięci itd.) nie jest tak trwały jak wydruk papierowy. Nie tak dawno dr Tomasz Łojewski z  pracowni Badań nad Trwałością i Degradacją Papieru Uniwersytetu Jagiellońskiego stwierdził oficjalnie, że papier wytrzyma znacznie dłużej od płyty kompaktowej czy jakiegokolwiek dysku magnetycznego. I tu się zgodzę, bo sam wielokrotnie się spotkałem z łuszczącą się metalizacją płyt CD. Z czasem niektóre płyty przestały się dawać odczytać, nawet takie co wydawały się "zdrowe" . Winą trzeba obarczyć niestety producentów, bo do dziś zdarzają się płyty, których jakość jest, delikatnie mówiąc podła. Tego, że płyta nie "wytrzyma" więcej niż ... na pewno nie napiszą na opakowaniu, bo to zniechęciłoby potencjalnych konsumentów do ich zakupu. 

Z dyskami HDD jest ten problem, że mają ograniczony czas eksploatacji liczony w godzinach. Dyski SSD, karty Flash mają czas życia liczony w ilości zapisów. W obu przypadkach są to wartości skończone. Dziś słyszałem, że najwięcej wytrzyma płyta winylowa i taśma magnetyczna. Kto to wie? Te ostatnie jakoś nie mogą odejść z serwerowni, gdzie robi się na nich nadal backup'y. Temat dysków elastycznych pominę, bo już się z nich właściwie nie korzysta. 

Czy papier zniknie? Nie podejrzewam, żeby to miało w najbliższym czasie nastąpić. Tu nie zgodzę się z panem dr Lechosławem Hojnackim z Kolegium Nauczycielskiego w Bielsku - Białej, który twierdzi, że produkcja papieru jest coraz mniej opłacalna z powodu spadku czytelnictwa. Owszem, zmieniła się struktura produkcji, zakres zastosowania może też, ale jakoś ciężko mi sobie wyobrazić, żebym miał naprawiać coś mając schemat wielkości arkusza A2 w komputerze i raz po raz po raz go przesuwać go na ekranie i czegoś tam w ten sposób szukać. Czasopisma w formie elektronicznej już są, ale ślęczenie przed ekranem, żeby sobie poczytać, łącznie z potrzebą posiadani do tego komputera też przerobiłem. Na razie jest to "słabe" i tyle. Otrzymuję w tej formie Elektronikę dla Wszystkich równolegle z wydaniem papierowym. A może to tylko wynik mojej konserwatywności? 

Jedno jest pewne: Są takie obszary naszego życia, z których papier na pewno nie zniknie.

czwartek, 25 listopada 2010

Odblokowywanie sterowania stepingiem w komputerach Toshiba TECRA M1

To był mój pierwszy laptop. Po zmianie sprzętu zdecydowałem się go nie sprzedawać, bo jako jeden z nielicznych (nawet w swojej klasie) posiada port COM i LPT. Mino, że nie jest to już sprzęt pierwszej młodości, dobrze się spisuje w pracach typowo biurowych i przeglądaniu internetu. Podstawowa zaleta to bardzo długi czas pracy na baterii, który przekracza 6 godzin.

Toshiba TECTA M1 (źródło: www.pcworld.com)
Wiele komputerów serii TECRA M1, S1, Portege M200 posiada wadę BIOS'u polegającą na blokowaniu sterowania stepingiem procesora. Procesor pracuje cały czas z zegarem obniżonym do 598MHz. Mój komputer ma procesor Pentium M 1.4GHz więc jak widać nie jest to nawet połowa z nominalnej częstotliwości. Ma to swoje zalety w postaci zmniejszonego do granic zużycia mocy i dłuższej pracy na baterii. Tyle zalet, bo komputer okrutnie się zacina po zainstalowaniu dodatku SP3 do Windows'a XP. Jak można sprawdzić czy regulacja prędkości działa? Oto przepis:

1. Włączany komputer trzymamy wciśnięty klawisz Esc.
2. Po chwili pojawi się monit BIOS'u, że aby wejść do ustawień trzeba nacisnąć F1. Naciskamy F1.
3. W ramce Others powinna być widoczna pozycja Dynamic CPU Frequency Mode.

Jeśli tej pozycji nie widać, to oznacza, że dynamiczne zmienianie zegara procesora jest zablokowane. Do odblokowania będzie nam potrzebnych kilka rzeczy:

1. Stacja dyskietek USB.
2. Jedna dyskietka 1.44MB (czasem się takie starocie przydają).
3. Porgram pom200t1 v1.5 - do załadowania prawidłowych  ustawień w BIOS'ie. Link
4. Program CPU-Z - do sprawdzenia efektów naszych działań. Link

Stację dyskietek podłączamy do komputera w wkładamy do niej odbezpieczoną dyskietkę. Uruchamiamy pom200t1 v1.5. Na dyskietce zostanie utworzony dysk startowy z oprogramowaniem serwisowym. Teraz otwieramy TOSHIBA Console (np. wciskając przycisk z literą "t" z kropką nad F11 - Tecra M1) i w HW Setup, na zakładce Boot Priority ustawiamy  kolejność bootowania taką, żeby zaczynała się od dyskietki: FDD->HDD->CD-ROM->LAN. Naciskamy Apply i OK. Uruchamiamy komputer z dyskietki.

Po załadowani się programu serwisowego wybieramy opcję 2. Repair initial config set i cierpliwie czekamy na zakończenie działania programu monitem Writing a file was completed!. Podobno powinno być jakieś drugie menu po tym, gdzie wybieramy naprawę konfiguracji, ale mi się ono nie pokazało. W nim powinno się wybrać opcję Initial configuration. Ja tego jednak nie widziałem.

Wyłączamy komputer. Odłączamy stację FDD. I ruszamy normalnie z dysku twardego. Po załadowaniu systemu operacyjnego w Tray'u (koło zegarka) powinna się pojawić nowa ikonka Intel SpeedStep(R). Po jej kliknięciu mamy możliwość włączenia automatycznego sterownia prędkością procesora (Automatic) lub ustawienia jej na stałe na maksimum (Fixed). 

 
Efekty można sprawdzić po zainstalowaniu sobie CPU-Z w ramce Clocks (Core #0).


Jak widać, "operacja" się udała. W trybie Fixed mamy 1396.6MHz. Dlaczego nie jest dokładnie 1400? Tu wina leży po stronie zastosowanego układu PLL generującego sygnały zegarowe. Kto by się jednak przejmował niecałymi 0.3% błędu.

Nie ponoszę żadnej odpowiedzialności, gdyby ktoś wykonał taką procedurę odblokowywania i skończyła się ona uszkodzeniem sprzętu lub utratą danych.

wtorek, 23 listopada 2010

Pierwsza godzina jazd w OSK

Aż by się chciało powiedzieć: "Nadeszła wiekopomna chwila..." Dziś odbyłem pierwszą jazdę w ramach kursu. Właściwie to nie była ona długa, bo na początek umówiliśmy się z instruktorem tylko na godzinę. To nie był mój pomysł, żeby pierwsza "wycieczka" był krótsza. Może nawet lepiej, bo to dość emocjonujące, gdy się zasiądzie za kierownicą pierwszy raz. Wyobrażenia o prowadzeniu auta szybko się weryfikują. Wiele rzeczy trzeba wyczuć. Na początku było oczywiście ciężko, bo nie wiedziałem jak się samochód zachowuje. 

Pierwsze próby ruszenia były okraszone "wyciem" silnika, jego gaśnięciem. To samo było z zatrzymywaniem się: trochę szarpało. Ciężka noga jednak zdążyła na tyle szybko schudnąć, tak że "rundka" do Pisarzowic przebiegła dość spokojnie. Poza parkingiem przy CKD w Kętach już nie musiałem przekręcać kluczyka w stacyjce. Gdy jechaliśmy z powrotem było zdecydowanie mniej ingerencji  instruktora. Jakoś nam się udało dotrzeć do ośrodka w "jednym kawałku". I wtedy, po zaparkowaniu auta, okazało się, że o czymś zapomnieliśmy przed wyjazdem... O tablicy ze znaczkiem "L". To następnym razem. Dobrze, że nas nie złapał jakiś przygodny patrol policji. Wtedy to by było na prawdę wesołe auto: prowadziła osoba bez uprawnień, a "pasażer" jechał bez pasów.

"Misio" Toyota Yaris (źrodło: www.ckd.edu.pl)
Czym jeździłem? Czerwoną Toyotą Yaris, pseudonim "Misio". Auto przyjemne i wygodne, ale ma pewną cechę, której nie lubię. Ładny, bądź co bądź, wyświetlacz zastępujący wszystkie wskaźniki jest umieszczony na środku konsoli. Podczas jazdy, zamiast mieć wskaźniki w polu widzenia podczas patrzenia przed siebie, mamy je po swojej prawicy. Odwracają przez to uwagę, bo ich odczyt polega na okresowym "łypaniu" w ich stronę. No i ta, nie wiadomo dlaczego, świecąca się kontrolka komputera (wszystko działało normalnie (?!?)). To już jednak zadanie dla serwisu. 

Zostało mi jeszcze 29 godzin. To szybko przeleci, zwłaszcza, że najczęściej padającym w aucie hasłem jest "Rura!".

poniedziałek, 15 listopada 2010

O całowaniu słów parę...

Wysłuchałem ostatnio bardzo ciekawej konferencji o dość interesującym tytule: "Rzuć wszystko i chodź się całować". Śmieszne co? Taka myśl  mi się nasunęła odnośnie tego, ile dziś znaczy pocałunek.

Obecna kultura jest tak silnie ukierunkowana ku zmysłowości, że o tym, co właściwie powinien sobą przedstawiać ten sposób okazywania uczuć często się zapomina. No i potem mamy takie a nie inne wyobrażenia, figurujące w obiegowych opiniach, że jak ludzie się pocałują, to potem muszą z sobą wyprawiać nie wiadomo co, tak jak to jest przedstawione np. w filmach. Akurat to, co pokazują nam współczesne "obrazy miłości"  ma niewiele wspólnego z tym, jak powinno wyglądać okazywanie sobie miłości. Sprowadzają one miłość jedynie do płytkiej fizycznej namiętności. Potem mamy takie obrazki, jak zakochani całujący się na rynku w taki sposób, jakby sobie wydłubywali spomiędzy zębów resztki obiadu. I tak to coś, co miałoby być piękne, staje się wulgarne... Są jednak granice dobrego smaku. Oni się kochają czy "pożerają" wzajemnie?

Podejrzewam, że stąd wzięły różnego rodzaju uprzedzenia i mity dotyczące całowania łącznie ze strachem przed konsekwencjami. Jakimi? Jak sobie ktoś myśli, że pocałunek to już przyzwolenie na robienie z partnerem co się podoba. Zielone światło do "dobierania się"? Nie zupełnie, ale i to działa w dwie strony. Może być tak, że ktoś się śmiertelnie boi pozwolić pocałować, bo od razu mu staje przed oczami sto obrazków z różnych filmów, gdzie całowanie się ma zwykle finał w łóżku. To jest takie odgórne zakładanie złej intencji. W każdym razie ani jeden ani drugi przypadek nie daje rokowań na pozytywny rozwój sytuacji i choć to skrajności, to jakoś nie miałem problemu ze znalezieniem przykładów. Znalazłem nawet taki, gdzie :-* nie przekładało się wcale na rzeczywistość, nawet gdy tych emotków było tyle, że się w jednym SMS-ie ledwo mieściły. Odpowiednik buziaka? W suchym tekście można przedstawić wszystko pięknie, nawet gdy tego nie ma. Mail i SMS wszystko dość skutecznie obdzierają z emocji... To taka mała dygresja.

Całować się można i trzeba, ale z głową i szczerze. Tego nie zastąpią żadne kwiaty, czekoladki czy inne podarki. Nawet przysłowiowy buziak w policzek może mieć wielką wartość gdy kryje się za nim coś większego i piękniejszego od samego buziaka. Chyba mi się odpłynęło... ;-)

sobota, 13 listopada 2010

Willem PRO 3: Przygotowanie do pracy pod Windows XP SP3

Co prawda wspomniany w tytule model programatora nie jest już produkowany, ale na wielu forach pojawiają się pytania o dziwne zachowanie programatora polegające na zapalaniu się kontrolek stanu pracy po kilku sekundach od zakończenia ostatniej operacji. Jest to poważny problem, bo kontrolki sygnalizują pojawienie się napięć na podstawce, a jak wiadomo nie można wtedy ani wyciągać ani wkładać do programatora pamięci. Wyjęcie pamięci przy załączonym zasilaniu może doprowadzić do jej uszkodzenia.

Co jest przyczyną?
Przyczyną dziwnego zachowania Willem'a jest wyszukiwanie przez system Windows urządzeń Plug&Play podłączonych do portów drukarek. Gdy oprogramowanie sterujące programatorem przestanie wymuszać odpowiednie stany na liniach portu, dobiera się do nich system i powoduje, szukając drukarki, ich poustawianie w inny sposób. Konsekwencja tego jest taka, że programator dostaje jakieś sygnały, które są niepożądane z punktu widzenia samego programatora i włożonej do niego pamięci.

Co trzeba zrobić?
Odpowiedź jest prosta: Zmusić system do zaprzestania szukania drukarki podłączonej do portu, którego używamy do komunikacji z programatorem. Trzeba zainstalować na komputerze dowolną drukarkę przeznaczoną do współpracy z komputerem przez port Centronics. I to w zasadzie tyle. Po tej operacji programator działa zupełnie normalnie tzn. po teście połączenia świeci się tylko czerwona doda od zasilania. Reszta diod zapala się jedynie podczas operacji programowania i kasowania pamięci.

Sterownik TOMSAD  PRO3 PL v01 - kruczek
Do programatora jest dołączona płyta z programem sterującym. Po zainstalowaniu dodatku SP3 do Windows'a XP pojawiają się problemy z jego uruchomieniem - program się zawiesza. Aby temu zaradzić trzeba ustawić tryb zgodności dla tego programu. Działa dobrze w emulowanym trybie Windows 2000 i taki tryb zgodności polecam ustawić.

Pozostaje mi życzyć udanego programowania:-)

środa, 10 listopada 2010

11 listopada : Szanujmy swoją historię

"Kto nie szanuje i nie ceni swojej przeszłości,
ten nie jest godzien szacunku,
teraźniejszości ani prawa do przyszłości."
/marszałek Józef Piłsudski/
.
Święto Niepodległości. Przyglądając się pustkom na uroczystej Mszy Świętej odniosłem wrażenie, że historia naszego kraju, bogata i burzliwa, jest słabo szanowana. Owszem nie lubiłem historii w szkole, ale nie widzę w tym powodu, dla którego miałbym popierać trend, wedle którego liczy się tylko to co jest teraz, a o przeszłości najlepiej zapomnieć.


To właśnie historia określa naszą tożsamość jako narodu. Określa nasze tradycje, zwyczaje. To, że nasi politycy nie wyciągają wniosków z historycznych zaszłości, a często wykorzystują historię do swoich "gierek", świadczy jedynie o nich i ich klasie. Z resztą raz po raz popełniają gafy, które wynikają z nieznajomości faktów historycznych. Pomysły zapomnienia o mniej przyjemnych faktach to normalna głupota. Nawet z tych gorszych doświadczeń trzeba wyciągać wnioski, a nie udawać, że nigdy nie miały miejsca.

Każdy z nas ma też swoją historię. W końcu to kim jest się teraz, wynika z  tego co się wydarzyło w przeszłości. Mądrość życiowa przecież nie bierze z wiedzy a z doświadczenia. O zapominaniu już chyba kiedyś pisałem. To trudne w realizacji i  czasem kosztuje więcej niż pogodzenie się z tym co nas dręczy. Ostatnio przekonałem się o tym, że pogodzenie się ze stanem faktycznym może stać się powodem do drwin... Gdy się lubi co się niema, to się lubi co się ma. Czasem trzeba zupełnie ustąpić. Z drugiej strony osoba, która sobie drwiła już chyba zapomniała, że obecny stan rzeczy wynika z jej postawy, kiedyś w przeszłości. I znów brak wnioskowania(?!?).

Szanujmy historię swojego kraju i historie nas, szarych ludzi. Skądś przecież wyszliśmy. Jesteśmy. Dokądś dążymy.

Niż jakich mało

Od kilku dni w małopolsce króluje niż, ale takiego nie było już dawno. Co prawda w historii moich skromnych obserwacji meteo rekordowo niskie ciśnienie miało wartość 920hPa, ale to co zaobserwowałem w ciągu ostatnich kilku dni chyba przeszło moje oczekiwania. Od trzech dni średnie ciśnienie wynosi w Kętach 945hPa, a zmiana wartości +/-1..2hPa. Dla porównania powiem, że najwyższe zarejestrowane przeze mnie miało wartość 1002hPa. Jeśli ktoś ma problemy z odczuwaniem zmian ciśnienia, to przy spadku z soboty na niedzielę o blisko 30hPa/dobę musiała go nieźle boleć głowa. Z resztą, panujący niż generalnie nie służy nikomu. Codziennie widzę jak bardzo wpływa na samopoczucie moje i moich znajomych. Czasem mam momenty, gdy moje myślenie idzie jakby ktoś płytę zwolnił.

Mocna kawa? Czemu nie! To jednak nie działa zbyt długo, a nie jestem zwolennikiem "wlewania jej w siebie" przez cały dzień. Żadna to przyjemność, a poza tym taki "kawowy potop" podobno szkodzi na serce. Sprawę magnezu itd. pominę. Amatorem słodyczy zawsze byłem, choć po mojej wadze nie widać, żebym miał słabość do czekolady - to taka moja mała namiętność. Kiedyś czytałem, że jedzenie słodyczy podnosi poziom hormonu szczęścia. Jeśli to prawda, to na mnie to chyba działa słabo. A może to kwestia dawki?

Tak czy inaczej: Na wzrost ciśnienia trzeba będzie poczekać. Pogoda jest teraz dość ładna, ale gdy hektopaskali przybędzie aura na pewno się zmieni - niestety najprawdopodobniej na gorszą. Cóż... Jesień panie McPix.

(źródło: wikipedia.org)

wtorek, 2 listopada 2010

Historia kropki i przecinka: Co lepsze?

Już w szkole podstawowej nauczyciele uczą dzieci, że część całkowitą w ułamkach dziesiętnych oddziela się od reszty przy pomocy przecinka. Za granicą, głównie u państwach zachodnich jako separator obowiązkowo figuruje kropka. Nie jest źle. System Windows pozwala na ustawienie sobie separatora jakiego nam potrzeba. Ciekawym przypadkiem okazał się kalkulator naukowy Casio fx-85MS gdzie oba te znaki występowały: jeden jako znacznik rzędu wielkości (co 3 miejsca) a drugi jako separator dziesiętny. W rezultacie liczbę np. 54278.98 można było otrzymać w postaci:

54,278.98 w jednym trybie i
54.278,98 w drugim.

Pamiętam, że kiedyś pożyczyłem ten kalkulator, a ustawiony miałem tryb z kropką i ten, kto go używał się bardzo zdziwił.

Są syutuacje, gdy od tego czy mamy kropki, czy przecinki zależy bardzo wiele. Jedno z lokalnych biur konstrukcyjnych wykonało projekty z przecinkami zamiast kropek. Cały projekt, po obejrzeniu przez zleceniodawcę, wrócił do poprawki jedynie z powodu znaków dziesiętnych w wymiarach. Koszty "obsówki" poniosło niestety biuro, jako wykonawca projektu.

Z problemem kropki i przecinka zetknąłem się osobiście korzystając z modułu eksportu plików PLT programu Corel Draw. W systemie mam ustawioną kropkę jako separator - mój wybór. Podczas ustawiamia symulowanego wypełnienia, mimo ustawiamia różnych wartości rozstawu linii, ostatecznie zawsze uzyskiwałem wartość domyślną. Skąd? Wersja polska wykorzystuje osławione przecinki w wartościach liczbowych. Dziwne, bo wartości są pokazywane z kropkami zgodnie z ustawieniami regionalnymi systemu. Nową wartość rozstawu linii program akceptował dopiero wtedy, gdy została wpisana z przecinkiem, a ten niuans kosztował kilka kartek papieru, kilka mililitrów tuszu, masę niepokoju i dwa wieczory spędzone na rysowaniu złych, pod względem wypelnienia, rysunków testowych.

Szczerze mówiąc to ja wolę liczby z kropkami. Przecinki ładniej się prezentują w tekście.